Piotr Czuczman (prezes Stali Nysa): Nie stać nas, aby płacić za wszystko Drukuj
poniedziałek, 21 września 2015 21:47

Pomimo wygrania I ligi i zajęcia w niej II miejsca, Stal Nysa ze względu na brak hali, dużych pieniędzy i zamknięcie PlusLigi, wciąż gra w I lidze. Zdaniem jej prezesa, PZPS nie ułatwia działalności takim klubom. - Każą nam płacić za telewizję, za sędziów, za wszystkie takie historie, z których PlusLiga jest zwolniona. Dostaliśmy teraz nieprzyjemną fakturę na kwotę około 14 tysięcy złotych - mamy zapłacić za trzy transmisje telewizyjne, bo takie jest zarządzenie PZPS-u – powiedział prezes tego klubu, Piotr Czuczman.

 

Stal ma mocno zmieniony skład. Jaki cel - pan i zarząd - stawia przed tym nowym zespołem?

Piotr Czuczman: Zacznijmy od tego, że poprzedni sezon skończył się dość dobrym rezultatem. Mamy wicemistrza. Kosztowało nas to sporo, ponieważ po tym sezonie zawodnicy odeszli. Zrobiło to ośmiu graczy, z tego czterech najbardziej podstawowych. No i musieliśmy budować cały zespół od początku. Obserwujemy ten zespół od dwóch miesięcy. Na razie cel jest jeden – zająć miejsce w czołowej ósemce, żeby nie trzeba było grać w jakichś barażach. Z tego co tu obserwuję, zaczyna to dobrze wyglądać. Chociaż trochę zaczynają się wkradać kontuzje, to powinniśmy dać radę zająć miejsce w pierwszej "piątce".

Czy to już jest dopięty skład, czy jeszcze szukacie uzupełnienia?

- Skład jest dopięty, mamy tylko problem z jednym człowiekiem, z Hernikiem. Nie wiemy, czy jego kontuzja wywołała się w tej chwili, podczas pierwszego okresu przygotowawczego, czy coś stało się wcześniej. Ma problem z barkiem i jedzie w tej chwili do specjalisty do Warszawy. Ocenimy, czy on może grać. Jeżeli będzie musiał poddać się operacji, to będzie to dla niego stracony sezon. W takim przypadku kontrakt będzie rozwiązany i będziemy musieli kogoś znaleźć na jego miejsce. Pozostała część zespołu już jest. Drobną kontuzję ma Biernat, na pewne problemy skarży się także Dawid Bułkowski. Po okresie przygotowawczym, to się zdarza.

Jeżeli chodzi o pozyskiwanie zawodników, czy do Stali "pchają się" oni drzwiami i oknami, czy raczej jesteście tym "drugim wyborem"? Oczywiście chodzi mi tu o porównanie Stali z klubami I ligi, a nie tymi z PlusLigi.

- Stało się w tej chwili tak, że kluby plusligowe do swoich drugich "szóstek" ściągają bardzo dużo chłopaków z naszej, I ligi. Poszło tak chyba z dwudziestu ludzi. W tej chwili klub nyski znajduje się pośrodku tego wszystkiego. Zawodnicy chcą grać u nas, bo mamy dość płynny system płatności. Czasami są jakieś trudności finansowe, aczkolwiek pensje są płacone w pierwszej kolejności, a na tym zawodnikom najbardziej zależy. Teraz, pojawiła się jeszcze kwestia hali, której, jak mówią, budowa ma się rozpocząć do miesiąca. Myślę, że będzie to dodatkowa zachęta do gry w Nysie. Nysa ma też Janusza Bułkowskiego, który jest znanym trenerem w świecie siatkówki, dobrym fachowcem. Teraz przyszedł jeszcze Piotr Łuka z PlusLigi, który jest jego asystentem. On również posiada spore doświadczenie. Widać na turniejach, że pomaga chłopakom, jak się tylko da. Układa, przekłada, przestawia. Myślę, że siatkarze będą ściągać do Nysy.

Argumentem za wyborem Nysy, może być też fakt, że aż trzech siatkarzy poszło ze Stali do PlusLigi. Oznacza to, że można się stąd łatwo "wybić".

- Słyszałem takie opinie niektórych zawodników, którzy tu przyszli, że chcą zagrać dobry sezon, bo z Nysy szukają zawodników do PlusLigi. Piotrowski poszedł, Szczurek poszedł, Biniek poszedł... Nie wiem, czy Biniek będzie grał w pierwszej drużynie Kielc, czy to będzie Młoda Liga. To była jednak decyzja trenera. Ciężko mi z nim polemizować. Mówił, że w tym roku: "jeszcze nie". Chłopak jest jeszcze na etapie rozwoju, jednak Kielce już teraz widzą w nim potencjał i myślę, że on się tam sprawdzi. Gdyby w PlusLidze nie zagrzał miejsca i chciał wrócić do Nysy, to nie będziemy mu robić przeszkód.

Czy nie przeraża pana na tym nyskim turnieju tak słaba frekwencja? Jakie mogą być tego przyczyny, bo i w lidze obserwujemy w ostatnich latach jakby spadek zainteresowania?

- W tamtym roku w lidze wydaje mi się, że było w miarę. Stworzyliśmy młody zespół. Poprzedni zarząd stawiał na nazwiska, a nie młodych ludzi. My poszliśmy w stronę młodzieży, studentów, którzy będą się uczyć u nas w szkole. I ta frekwencja była dobra. W tym roku na turnieju jest frekwencja niewielka, praktycznie zerowa, ale chyba powodem tego jest to, że trwa jeszcze "letni weekend". Ludzie są pewnie na grillach, imprezach itp. Podejrzewam, że gdyby pogoda była deszczowa, to byłoby więcej osób. Tak czy inaczej, moim zdaniem na nasz turniej zjechały najlepsze w tej chwili drużyny I ligi. Krispol, Katowice, Wałbrzych, Nysa i Zawiercie, to jest ta piątka, która będzie walczyć o najwyższe trofea.

Czy nie jest też trochę tak, że spadek zainteresowania może wynikać ze strasznej rotacji w składach? I nie chodzi o samą Stal Nysę. Jak prześledzimy nawet te drużyny, które tu przyjechały, to w ponad 50% mają w składach nowych zawodników, których znamy z poprzednich sezonów z innych drużyn. Czy nie powoduje to braku identyfikacji zawodników z klubami i wspomniany wcześniej niski poziom zainteresowania kibiców?

- Myślę, że tak, że to też ma wpływ. To nawet więcej niż 50% wymienionych składów. W Wałbrzychu zostało chyba dwóch zawodników, we Wrześni dwóch lub trzech. Można powiedzieć, że to jest prawo finansowe.  Który klub jest bogatszy, który ma większy budżet, to tam zawodnicy idą. My skończyliśmy ligę na drugim miejscu. Po sezonie zawodnicy przyszli i powiedzieli nam swoje stawki, na które nas nie stać. W tej chwili burmistrz zaczął działać bardzo ostro, jeśli chodzi o halę, sport i siatkówkę. Dużo mi pomaga. Nie mogę tu powiedzieć złego słowa. Doprowadził do spotkania ze spółkami gminnymi. Prezesi spółek zadeklarowali dość znaczną pomoc. W tym momencie do końca roku mamy dość jasną sytuację. Nie będziemy mieć  żadnych zatorów finansowych. Myślę, że będzie dobrze. My musimy sobie powiedzieć jedną rzecz: siatkówka w Polsce jest bardzo popularnym sportem. Mamy mistrza świata. Wszyscy siatkarze na to patrzą i chcą zarabiać. W tym momencie przestali się interesować kwotami 1500–2000 zł. Żądają już sum 6000–7000 złotych. Jeżeli taki zespół ma grać zawodnikami za 6–7 tysięcy, to my musimy mieć budżet na poziomie miliona złotych, na co Nysy nie stać. Jak dojdziemy do budżetu 600 tysięcy netto, to gwarantuję, że będziemy co roku w czwórce i może być taka sytuacja, że skład się utrzyma 2-3 lata. Np.  Kusaj, który wrócił z Finlandii, będzie momentalnie chciał się pokazać i będzie chciał uciekać do PlusLigi. Tak będzie dopóki ta hala nie powstanie i my tej PlusLigi nie zrobimy.

Klub się skupił na działalności sportowej, tymczasem "odpuszczono" nieco marketing. Czy wychodzicie z założenia, że dobry zespół sam przyciągnie kibiców? O kibiców walczą kluby z PlusLigi i z piłkarskich lig. Każdy z nich szuka jakiegoś sposobu. Wprowadzają bilety rodzinne, wejścia za złotówkę dla danych grup, zapraszanie szkół - to pozyskiwanie kibiców na przyszłość. W Stali nie widzę takich działań - jest chyba jedynym klubem pierwszoligowym, który nie ma obecnie aktywnej strony internetowej, poza fanpejdżem na Facebooku...

- Strona internetowa jest budowana. Zawiązała się spółka, która miała prowadzić tę stronę. Nagle włodarze tej firmy trochę się wycofali. Czekają na jakiś sukces, chyba na PlusLigę. Wtedy dopiero może zaatakują bardziej. Strona internetowa na pewno będzie. Tak, jak słusznie pan redaktor zasugerował, będziemy próbowali wprowadzić jakieś bilety młodzieżowe, może jakieś rodzinne. Nad tym muszę pomyśleć, bo trzeba ściągnąć kibica na salę. I liga to są rozgrywki tylko dla kibica, bo my do PlusLigi wejść nie możemy, bo jest zamknięta, nagród dla zawodników nie ma, bo są odrzucone. Ci chłopcy grają tylko po to, żeby kibic miał z tego radość. Ostatnio za wygranie ligi, Wałbrzych oprócz pucharu nie otrzymał żadnej nagrody. Jak otworzą ligę i będzie ta walka spadek – wejście, spadek – wejście, to wtedy będzie sens i zawodnicy będą inaczej motywowani. Zawodnicy pytają mnie, o co my gramy w tym roku? Ja im mówię, że dla kibiców i sponsorów. Gramy, żeby się pokazać i wtedy mogą iść wyżej, do PlusLigi. Tak będzie dopóki władze PZPS nie zmienią podejścia do naszego ligowego podwórka. Jest szereg różnych historii. Każą nam płacić za telewizję, za sędziów, za wszystkie takie historie, z których PlusLiga jest zwolniona. Polsat jedzie do klubu plusligowego i prawdopodobnie z tego co wiem, to Polsat płaci za taką transmisję klubowi. My tymczasem dostaliśmy teraz nieprzyjemną fakturę na kwotę około 14 tysięcy złotych - mamy zapłacić za trzy transmisje telewizyjne, bo takie jest zarządzenie PZPS-u. Jedenaście klubów, oprócz beniaminków, się sprzeciwiło i jaki morał będzie z tego wszystkiego, naprawdę nie wiem. Ma być jakaś potężna konferencja z prezesem Papke i muszą tę sytuację jakoś rozwiązać. My nie możemy za wszystko płacić, bo nas nie stać. Zawodników płacić, wyjazdy płacić... Do tego sędziowie są drodzy. Kosztują około 2000 za mecz. Musimy szukać jakiś możliwości, żeby ten PZPS też nam jakoś pomógł.

Czy będą w tym roku transmisje telewizyjne?

- Z tego co ja wiem, to na razie nie ma tytularnego sponsora ligi. Krispol, z tego co wiem, czeka na podjęcie jakiś kroków ze strony PZPS-u. PZPS milczy – Krispol czeka. Innych chętnych nie ma. Jeżeli nie będzie tytularnego sponsora, to nie ma mowy o telewizji. To się wszystko kotłuje. Moim zdaniem za długo, ale ja na to nie mam wpływu. Wiceprezes Makowski jeździ na te wszystkie spotkania do Warszawy. Tam to się kończy jedną wielką bitwą między klubami a zarządem i żadnych consensusów nie ma, tylko później przychodzą pisma, że zarząd twierdzi, że musimy zapłacić. My odmawiamy. I tak jest wkoło. Teraz ostro działają przedstawiciele prezesów z Siedlec, Campera, Wałbrzycha i oni chcą doprowadzić do takiej dużej konferencji prasowej, ściągnąć telewizję i chcą to na forum wszystko powiedzieć, że to nie tędy droga. Czy do tego dojdzie - nie wiem, bo ja znam to tylko z relacji pana Makowskiego, które on mi przywozi z Warszawy.

W 2017 roku mamy mieć halę, czy myśli pan, że to będzie taki kop dla nyskiej siatkówki? Czy będzie szansa, że w perspektywie jakiegoś czasu będziemy starali się o PlusLigę, czy jednak dość trudna sytuacja finansowa naszego regionu nas przed tym powstrzyma?

- Jak wspomniałem, pan burmistrz Kolbiarz to jest naprawdę pierwszy z burmistrzów, który tak poważnie podchodzi do sportu i siatkówki. Nie spodziewałem się, że to tak może wyglądać. Inni burmistrzowie też mnie wysłuchiwali, ale nie działali tak radykalnie jak pan Kolbiarz. W jednym tygodniu załatwił to, co ja bym musiał wychodzić u innych ludzi przez rok. Powiedział do mnie, że jeżeli już będzie hala, to on sobie nie wyobraża, żeby tu nie było PlusLigi. Ja powiem tak: bardzo się wygórowały zarobki zawodników. To skutek sponsorów - Skra czy Resovia mają kilkunastomilionowe budżety. Oni tych zawodników rozpieszczają, płacą im horrendalne pieniądze. Ci, którzy są zaraz za nimi, też chcą dużo zarabiać. Budżet takiej Nysy w PlusLidze ja szacuję na 2,5 miliona złotych. Z tego co  wiem, PZPS też dorzuca pewną kwotę, jakieś 500 – 700 tysięcy złotych. Trzeba jednak nazbierać 1,5 miliona. Czy jesteśmy w stanie? To pytanie trzeba będzie zadać władzom miasta i gminy. Co roku wspomaga nas też pan starosta. Byliśmy też na spotkaniu w województwie, gdzie rozmawialiśmy z panem Marszałkiem. Też mówimy mu o PlusLidze. Głównymi sponsorami jest gmina i powiat. Województwo daje nam pieniądze poprzez różne programy. Jest jeszcze PWSZ Nysa i pan kanclerz Szlempo, który długo i aktywnie działa i nam pomaga. Nie tyle finansowo, ile zapewnia nam transport, karmi zawodników na wyjeździe, daje nocleg. To też są bardzo duże pieniądze. Teraz zaangażowały się jeszcze cztery spółki: EKOM, NEC, MZK i Wodociągi. One też deklarują coroczną pomoc i to w znacznych kwotach. Kiedyś to były kwoty w granicach kilku tysięcy, a teraz te cztery spółki zapewnią rocznie do 100 tysięcy złotych.

Czy wraz z halą pojawi się szansa na jakiegoś zewnętrznego sponsora?

- Mamy w Nysie kilka firm, które dość mocno prosperują, jak Biopaliwa, Alsecco, Vasco Doors, Chipsy. Te firmy zatrudniają kupę ludzi - za co im chwała - i mieszkańcy Nysy mają pracę. Myślę, że miasto dużo dla tych firm zrobiło - dlatego dobrze by było, aby te firmy choć troszeczkę się do nas dołączyły. I nie mówię, że jakimiś wielkimi kwotami - wtedy zapewne PlusLiga byłaby dla nas osiągalna. O tytuł Mistrza Polski na pewno długo walczyć nie będziemy. Nie przez najbliższe 5–7 lat, bo to jest niemożliwe, ale na dole tabeli, tak mniej więcej między siódmym a jedenastym miejscem moglibyśmy spokojnie być. I uważam, że Nysie by się to należało. To byłaby zapewne duża satysfakcja dla pana burmistrza. Także i dla mnie. Hala będzie miała 2800 miejsc  i byłoby pięknie, żeby ponad 2 tysiące osób zagrzmiało w niej, że gramy znowu w PlusLidze. Chciałbym, żeby to się wydarzyło. Halę wybudujemy, ale co będzie dalej, to zobaczymy. Obecnie czekamy na pierwszą ligę. Jak pan widzi drużynę tworzymy. Zawodnicy są młodzi i trzeba ich jeszcze oszlifować. Trener Bułkowski już działa i myślę, że już w pierwszym meczu z Krakowem będzie dobrze.

Reasumując - czekamy z umiarkowanym optymizmem na nadchodzące 2-3 lata, aż powstanie nowa hala?

- Musimy w to wierzyć, bo oprócz pana burmistrza zaangażowany jest pan wiceburmistrz Bobak, jego współpracownice,  panie, które zajmują się promocją i sportem. Wszyscy się angażują. Zostało powiedziane, że siatkówka jest sportem, na który będzie się w Nysie najbardziej stawiać, dbając jednocześnie jeszcze na piłkę nożną, żeby Polonia całkiem nam nie upadła, żeby dobrze funkcjonowała. My jesteśmy małym miastem i musimy wybrać, bo jak pan mówił ekonomicznie stoimy słabo. Ostatnio na spotkaniu słyszałem, że siatkówka przede wszystkim, na drugim miejscu natomiast - piłka nożna. Nie możemy stawiać na wiele sportów, musimy wybierać.. Jak tylko powstanie hala, moglibyśmy w soboty oglądać mecze Stali, a w niedziele iść na mecz Polonii. Byłoby wspaniale. Wiem, że jest u nas wielu kibiców piłki nożnej. Ja mieszkam akurat blisko stadionu - kiedyś wyszedłem na balkon i usłyszałem wielki szum - to był mecz ligowy na Polonii. Pod stadionem stało bardzo dużo samochodów... Wydaje mi się, że warto postawić na siatkówkę i piłkę nożną. Pilnujmy tego i pielęgnujmy, a to będzie funkcjonowało.

Wywiad ten opublikowałem na przegladligowy.com TUTAJ