Lukas Klemenz: Nie wyobrażam sobie gry w innych barwach niż w biało-czerwonych Drukuj
środa, 06 lutego 2013 01:19

Lukas Klemenz, to młodzieżowy reprezentant Polski, który rok temu miał szanse awansować z III ligi do ekstraklasy. I wtedy, jak mówi, przyszedł dzień, którego nie zapomni do końca życia. Dowiedział się, że nigdy już nie będzie mógł grać w piłkę. - Moja mama cały czas podtrzymywała mnie na duchu i dawała wiarę w to, że nadejdzie dzień, w którym wrócę na boisko – wspomina tamte dni. Dziś opowiada nam o swojej dotychczasowej karierze oraz bliższych i dalszych planach.

Jesteś znany przede wszystkim z występów w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Przybliż swoją dotychczasową karierę reprezentacyjną.

Lukas Klemenz: - Do kadry trafiłem poprzez grę w kadrze województwa (OZPN Opole). Trener Marcin Dorna był na jednym z moich meczów i widocznie wypadłem dobrze,  ponieważ dostałem powołanie na konsultacje w Ciechanowie . Była to pierwsza konsultacja naszego rocznika. W kadrze rozegrałem 26 spotkań, niestety nie strzeliłem żadnej bramki. Jestem raczej kolekcjonerem żółtych kartek (śmiech), jednak mam nadzieje, że kiedyś zdołam to zmienić.

 

Masz podobno dość międzynarodowe korzenie i teoretycznie w przyszłości możesz zagrać w kilku reprezentacjach. Przybliż nam to.

- Tak, moja mama jest Polką , natomiast mój ojciec jest z pochodzenia Amerykaninem. Ja osobiście urodziłem się w Niemczech ,ale nie przywiązuję do tego zbytniej wagi . Często jeżdżę na zachód na wakacje do rodziny. Jednak jestem przywiązany do naszego kraju i dlatego nie wyobrażam sobie gry w innych barwach niż w biało czerwonych.

Czy to, że jesteś piłkarzem czarnoskórym powoduje, że byłeś gorzej traktowany przez kibiców lub zawodników. Inaczej mówiąc, czy padłeś ofiarą jakiś rasistowskich ataków?

- Z zawodnikami z klubu lub z reprezentacji nigdy nie miałem problemów . Muszę przyznać,  że jeśli ktoś powiedziałby w moim kierunku jakieś obraźliwe słowa,  to oni stanęliby  w mojej obronie. Z kibicami dotychczas też raczej nie miałem większego problemu.

Przedstaw swoje pierwsze kroki piłkarskie do momentu pojawienia się w Prószkowie.

- Pierwsze moje kroki stawiałem w Fortunie Głogówek, czyli w moim miejscowym klubie . Zachęcił mnie do tego mój nauczyciel wychowania fizycznego. Początkowo nie chciałem zapisać się do klubu,  ale za namową kolegów oraz mamy zgodziłem się. Wtedy trenerem trampkarzy był pan Jarosław Płóciennik. Trenowałem dopiero kilka tygodni ,kiedy po treningu podszedł do mnie trener  i zapytał, czy nie chciałbym pojechać na turniej z MKS Spartą Prudnik.  Chętnie się zgodziłem i pojechałem. Nie pamiętam za bardzo jakie kluby brały udział w tym turnieju. Wówczas trenerem tej drużyny był pan Półchłopek, który  chciał abym dołączył do jego drużyny na stałe. Z chęcią dołączyłem i przez 2 lata dojeżdżałem do Prudnika na treningi oraz mecze. Był to fantastyczny okres.

Kolejny etap to szkoła w Prószkowie. Nie wszyscy w Polsce ją znają. Przedstaw ją czytelnikom.

- Prószków znajduje się pod Opolem. Tamtejsza szkółka została założona w 2003 roku, czyli dosyć niedawno. Szkoła cały czas się rozwija. Kiedy tutaj przychodziłem było tylko jedno boisko treningowe, a teraz już są trzy. Mogę powiedzieć, że są dobre warunki do  treningu i rozwoju. Trenerzy cały czas się uczą ,wyjeżdżają na  szkolenia dla trenerów. Dzięki temu są coraz bardziej zróżnicowane treningi,  co przynosi korzyść dla nas. Szkoła jest oddalona od centrum o 2 km.  Znajduje się w spokojnym miejscu, gdzie jest dużo zieleni i dzięki temu można skupić się na treningach.

I wreszcie trafiasz do dorosłej piłki, czyli pierwszy raz do Odry Opole. Ile oficjalnych spotkań rozegrałeś w dorosłej piłce?

- Tak, w Odrze pierwszy raz miałem styczność z piłką seniorską. Jak dotąd rozegrałem 3 mecze w Odrze. 2 w lll lidze opolsko-śląskiej i jeden w regionalnym Pucharze Polski . Mam nadzieje że teraz będę miał  więcej okazji do gry.

Tam zostałeś szybko dostrzeżony  przez działaczy różnych klubów.  Ostatecznie  wylądowałeś na testach w Widzewie. Jak wspominasz pod względem sportowym i organizacyjnym wizytę w Łodzi?

- Oprócz Widzewa miałem również dwie inne oferty z ekstraklasy.  Wybrałem jednak wyjazd do Łodzi. Chciałem sprawdzić, czy dam sobie radę na treningu zespołu z ekstraklasy. Byłem również na testach we francuskim  Sochaux. Organizacja w Łodzi była dopięta na ostatni guzik. Trening, w którym uczestniczyłem  był biegowy.  Byliśmy akurat po Nowym Roku. Niestety ja miałem okazję potrenować tylko ten jeden raz.

Teraz chciałem Cię zapytać o najtrudniejszy dzień w Twoim życiu. Jak się dowiedziałeś o swojej ciężkiej chorobie i jak przyjąłeś tę wiadomość?

- Tego dnia nie zapomnę do końca życia. Na poranną godzinę zaplanowany był test wydolnościowy, ale plan się zmienił i miałem jechać na badania. Pojechaliśmy z lekarką z Widzewa. Pierwsze było badanie kardiologiczne, tak zwane echo serca. Podczas badania lekarz zawołał drugiego lekarza i coś pokazywał mu na monitorze. Wtedy poczułem, że coś jest nie tak. Kiedy wyszedłem miałem iść na tak zwany wywiad, a później na EKG. Kiedy wszedłem do gabinetu lekarka  Widzewa  była strasznie przejęta, jakby coś miało zaraz nastąpić. Pierwsze pytanie lekarza było:  „Czy pan wie, że nie może grać dalej w piłkę oraz uprawiać sportu?".  Wtedy zaniemówiłem, nie wiedziałem co się dzieje. Następnie dokończyliśmy wywiad ,zrobiono mi EKG i chciałem jak najprędzej wyjść z tego szpitala       i jechać prosto do hotelu.

Co się od tego momentu z Tobą działo zanim ponownie wróciłeś do sportu?

- Od tego moment codziennie modliłem się, abym mógł wrócić na boisko. Wspierało mnie wiele osób, trenerzy, znajomi oraz osoby, których ja sam nie znam. Codziennie, co dla mnie było bardzo miłe, ktoś nowy pytał, kiedy będę mógł grać. Najbardziej jednak wspierała mnie moja mama. Była ze mną w trudnych chwilach i nie pozwoliła mi się ani przez moment załamać. Cały czas podtrzymywała mnie na duchu i dawała wiarę w to, że nadejdzie dzień, w którym wrócę na boisko. Oczywiście, że nie mogłem usiedzieć w domu, dlatego wychodziłem z kolegami pograć ,ale w głowie cały czas miałem zakodowane, że coś się może wydarzyć,  dlatego nie miałem przyjemności z gry.

Jak w tym trudnym dla Ciebie momencie zachowali się: PZPN, OZPN Opole, Widzew, Odra, Pomologia?

- Utrzymywałem kontakt z trenerami z reprezentacji. Trenerzy z Odry oraz Widzewa byli w stałym kontakcie z moim menagerem. Trenerzy z Pomologii pytali mnie na bieżąco o wyniki badań i diagnozę lekarzy. Nie mogę powiedzieć ze ktoś w tym czasie się ode mnie odwrócił.

Po długiej przerwie wracasz do futbolu. Na pół roku Pomologia wypożyczyła Cię do Odry Opole. Jakie są Twoje cele na ten okres?

- Moja przerwa trwała 11 miesięcy, dokładnie od 4 stycznia do 17 grudnia. Bardzo się ucieszyłem, kiedy otrzymałem telefon od działaczy Odry. Nie spodziewałem się,  iż po tak długiej przerwie będą chcieli włączyć mnie do pierwszego zespołu. Chciałbym z Odrą wywalczyć awans do ll ligi. Moim osobistym celem jest przebicie się do pierwszego składu Odry oraz powrót do młodzieżowej reprezentacji Polski. Wiem, że aby wrócić do niej będę musiał dawać z siebie o 100% więcej niż inni.

Jakie masz cele i ambicje, jeśli chodzi o całą Twoją karierę?

- Moim marzeniem od dziecka jest zagranie w Arsenalu. Może dla niektórych wydaje się to śmieszne, lecz ja w głębi duszy w to wierzę. Również chciałbym rozegrać chociaż jeden mecz w pierwszej Reprezentacji Polski.  To są moje cele.

Rozlosowano już eliminacje ME do lat 21, które w 2015 roku odbędą się w Czechach. Będą one zarazem eliminacjami do turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro (2016). Czy znasz wynik tego losowania? Czy myślisz o tej reprezentacji, jako o tej, w której chciałbyś grać?


- Tak, znam wyniki tego losowania. Oczywiście chciałbym grać na każdym szczeblu reprezentacyjnym, lecz to wszystko będzie zależało od mojej dyspozycji oraz w dużej mierze od trenera.

Szwecja, Turcja, Grecja, Malta. Jak oceniasz tych przeciwników?

- Myślę, że każda z tych ekip będzie preferowała inny styl gry. Grupa jest bardzo ciekawa ,mam nadzieję że wyjdziemy z niej jako zwycięzcy.

Który polski piłkarz młodego pokolenia, z którym się spotkałeś na boisku, ma największe szanse na zrobienie kariery?

Bardzo ciężko mi to określić, ponieważ każdy zawodnik ma inne umiejętności. Dużo moich kolegów z reprezentacji wyjechało na zachód, aby tam dalej się rozwijać. Kiedy zgłaszają się po zawodnika kluby z Niemiec lub Włoch, to znaczy, że dobrze wykonuje swoją prace on,  jak i jego trenerzy. Wszyscy mamy jeden cel, chcemy grać na jak najwyższym poziomie. Ci, którzy pozostali w Polsce trenują w klubach z ekstraklasy lub l ligi. Każdy z nich ma szanse zajść bardzo wysoko.

*Rozmawiał: Krzysztof Wilk, przegladligowy.com

TUTAJ wywiad opublikowany na stronie Przeglądu Ligowego