Karol Rawiak: Wielki ukłon dla kibiców Drukuj
wtorek, 09 stycznia 2018 01:08

W swoim pierwszym ligowym meczu na Hali Nysa, drużyna Stali przegrała 1:3 z AZS-em Częstochowa. - Wierzę, że na koniec tym najlepszym zespołem będziemy my i to bez względu na to, które miejsce będziemy zajmowali po rundzie zasadniczej. Myślę, że najlepsza i najrówniejsza forma przyjdzie nam na play-offy. Tak naprawdę z tego zostaniemy rozliczeni – powiedział w rozmowie ze mną przyjmujący Stali, Karol Rawiak. Dodał, że na długo w jego pamięci zostanie atmosfera stworzona przez kibiców.


Jak z pana perspektywy wyglądał ten mecz i co zadecydowało o zwycięstwie gości?

Karol Rawiak: - Wydaje mi się, że przede wszystkim lepsza gra blok–obrona. Wprawdzie dobrze graliśmy blokiem, ale mało piłek podbijaliśmy. W końcówce weszło nam parę takich, że sam w to nie wierzyłem. Wszystkie sety kończyły się małymi różnicami punktów i o zwycięstwie w każdej partii decydowały niuanse, jednak lepsi w tych końcówkach byli częstochowianie. Szkoda, bo to już trzeci mecz pod rząd, w którym nie zdobywamy punktów. To jest przestój, z którym jest nam nie na rękę i z którym chcemy sobie poradzić. I wierzę w to głęboko, że sobie z tym poradzimy. Teraz przed nami kolejny tydzień pracy. W środę gramy z Gdańskiem, natomiast w sobotę bardzo ważny mecz z Suwałkami, który rozegramy na wyjeździe. Patrząc na naszą obecną sytuację, to nie jest to wymarzony terminarz. W pierwszej rundzie wygraliśmy u siebie ze Ślepskiem i jedziemy tam po trzy punkty, bo jesteśmy dobrym zespołem i wierzę, że w końcu zaczniemy to co tydzień pokazywać na meczach. Wydaje mi się, że rozegraliśmy z Częstochową bardzo dobre spotkanie, a przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie, że kibicom mecz mógł się podobać. Jeśli chodzi o naszą przegraną, to ciężko coś powiedzieć, bo bardzo chcieliśmy wygrać i mam nadzieję, że to było widać. Staraliśmy się walczyć i wydrzeć to zwycięstwo oraz pokazać fajną siatkówkę. Ciężko to teraz ocenić. Może za bardzo chcieliśmy wygrać?

A  jak pan ocenia swoją grę?

- Nie jestem z niej zadowolony - wiem, że mogę zagrać dużo lepiej. Bardzo szkoda tych zepsutych zagrywek w końcówce czwartego seta, które nie były ani mocne, ani celne.

Czy myśli pan, że ta pana słabsza gra jest efektem przerwy spowodowanej kontuzją?

- Na pewno to ma jakiś wpływ. Praktycznie nie było mnie półtora miesiąca i zabrakło tego obycia boiskowego.

Cała otoczka tego spotkania, czyli pełne trybuny, doping, kibice gości, przypominała starcie w PlusLidze. Czy pan też tak to odbiera?

- Ja byłem w szoku. Wielki ukłon dla kibiców, bo to, co się tutaj działo, to było naprawdę wielkie przeżycie, które zostanie na długo w pamięci.

To jest pana pierwszy sezon w Nysie. Trafił pan na ciekawy moment, czyli otwarcie nowej hali. Jak pan się tutaj czuje?

- Ja Nysę oceniam przez pryzmat drużyny i chłopaków, którzy ją tworzą i dlatego bardzo dobrze się tutaj czuję, bo drużyna jest znakomita. Razem z trenerem tworzymy tu wspaniały klimat i robimy codziennie wszystko, żeby ten wózek popchać do przodu. Teraz musimy wyciągnąć lekcję z dzisiejszej porażki, żeby ona miała sens.

Czy w związku z meczem z Gdańskiem trenerzy przekazywali już jakieś informacje, czy gracie pierwszym składem i walczycie na całego? A może mając przed sobą ważny i ciężki wyjazd do Suwałk będą mocne rotacje w składzie?

- Nie rozmawialiśmy o tym. Cały czas była misja Częstochowa. Teraz od poniedziałku zajmiemy się Gdańskiem, ale my na każdy mecz wychodzimy, żeby go wygrać, więc nie wyobrażam sobie, żebyśmy ten mieli odpuścić.

System rozgrywek ligowych jest taki, że ta porażka z Częstochową nie oddala was bardzo od wygrania ligi.

- Ta liga jest tak wyrównana, że nie zdziwię się, jak wygra ją drużyna, który po sezonie zasadniczym będzie na ósmym miejscu. Wierzę, że na koniec tym najlepszym zespołem będziemy my i to bez względu na to, które miejsce będziemy zajmowali po rundzie zasadniczej. Myślę, że najlepsza i najrówniejsza forma przyjdzie nam na play-offy. Tak naprawdę z tego zostaniemy rozliczeni. Dotychczasowe porażki bolą, bo chcielibyśmy ich uniknąć, ale w sporcie takie rzeczy się zdarzają. Dzisiaj zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia i niestety nie przyniosło nam to punktów. W Częstochowie mieliśmy więcej szczęścia i sytuacja była odwrotna.

Wywiad ten opublikowałem na przegladligowy.com

www.facebook.com/mojewielkiemecze

www.instagram.com/mojewielkiemecze

@MojeWielkieMecz