Polska - Czechy 37-33 (29.12.2015) |
środa, 30 grudnia 2015 22:46 |
Oglądając pierwsze minuty meczu Polska – Czechy byłem pod olbrzymim wrażeniem wyczynów polskich piłkarzy. Prezentowali zdecydowanie bardziej widowiskową grę, niż ta, jaką uraczyli mnie wcześniej gracze z Iranu i Ukrainy. Jurecki, Szmal i Bielecki potwierdzali, że są graczami światowego formatu. Dodam, że ich, jak i całą naszą reprezentację, widziałem na żywo pierwszy raz.
Polacy do przerwy prowadzili ośmioma bramkami. Było 22:14. Po przerwie trener dokonywał wielu zmian i gra Polaków była wyraźnie gorsza. Zdecydowanie spadła skuteczność. Nie wykorzystywaliśmy rzutów karnych. Zastępujący Szmala Wichary nie był tak wielką zaporą, jak ten pierwszy. Był moment, że Czesi tracili do nas tylko 3 bramki. Ostatecznie przegrali 4. Mimo gorszej gry Polaków, mecz ten dalej stał na znacznie wyższym poziomie, niż spotkanie poprzedzające go. Kibice dość strzelnie wypełnili 3 z 4 trybun. Jedna z nich była dość pusta, ale na nią chyba nie sprzedawano biletów. To była taka jakby VIP-owska.
Zanim zaczął się mecz spikerzy zapowiedzieli, że nie będą przeszkadzać kibicom i faktycznie nie prowadzili dopingu. Ten zrywał się spontanicznie. Brak jakieś dominującej grupy na trybunach spowodował, że tego głośnego dopingu zbyt wiele nie było. Duży wpływ na to miał chyba fakt, że było to spotkanie towarzyskie, a takie siłą rzeczy nie wyzwalają strasznie dużych emocji. Ten najmłodszy z naszej czwórki, która przyjechała na mecz, otrzymał od Gazusia (maskotki rerezentacji) poduszkę z napisem „Kocham ręczną”.
www.facebook.com/mojewielkiemecze @MojeWielkieMecz |