LZS Wójcice - LZS Karłowice Wielkie 2-1 (2011) Drukuj
poniedziałek, 06 czerwca 2011 19:11

W upalną niedzielę 5 czerwca udałem się do Wójcic, żeby pooglądać mecz na szczycie nyskiej B klasy (III grupa). Tego dnia miejscowy LZS (lider tabeli) podejmował zespół LZS Karłowice Wielkie (wicelider). Co prawda Wójcice miały już zapewniony awans do A klasy, ale liczyłem, że wicelider będzie chciał miejscowym coś udowodnić. Wokół boiska pojawiło się około 80 osób, którzy stali bądź siedzieli na krótkich ławeczkach. Dużą część widzów stanowili kibice z Karłowic. Dwóch miejscowych kibiców miało klubowe szaliki. Jeden z nich z tym szalem na szyi pełnił rolę sędziego liniowego manifestując w ten sposób swoją bezstronność.

 

Zaskoczył mnie drugi szalikowiec. Był to Pan niezbyt młody, ale młody duchem, który wchodząc na tzw. trybuny odśpiewał głośno piosenkę, z której wynikało, że Wójcice są lepsze od Barcelony i niedługo będą lepsze od Milanu. Sam mecz był bardzo zacięty i prowadzony w szybkim tempie, zwłaszcza jak na ponad 30-stopniowy upał. Od pierwszych minut lepsze wrażenie zrobili na mnie goście. Byli szybsi i grali bardziej urozmaiconą piłkę. Byli przede wszystkim młodsi. Po dwudziestu paru minutach zdobyli bramkę po koszmarnym błędzie bramkarza, który w niegroźnej sytuacji wypuścił piłkę z rąk. Po tej bramce mecz się wyrównał. W drugiej połowie gospodarze grali z coraz większym zaangażowaniem. Bardzo zależało im na zdobyciu bramki. Z tego powodu często kłócili się między sobą. Około 73 minuty zdobyli wyrównującą bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. W tej sytuacji nie popisał się bramkarz z Karłowic. Zabrakło mu paru centymetrów wzrostu. Wyższy bramkarz odbiłby ten strzał na stojąco. Od tego momentu obie drużyny starały się zdobyć zwycięską bramkę. Teraz nerwowość wdarła się w szeregi gości, którzy zarobili w krótkim czasie dwie czerwone kartki. Były one prawdopodobnie konsekwencją dyskusji z sędzią, bo żadnych fauli nie widziałem. Pomimo osłabienia Karłowice były nadal równorzędnym przeciwnikiem. W ostatnich minutach goście stracili gola po samobójczym strzale swojego obrońcy. Tu znowu zabrakło paru centymetrów wzrostu bramkarzowi, żeby poszedł do piłki zamiast niefortunnie interweniującego obrońcy. Co ciekawe goście po stracie bramki grając w dziewięciu zagrażali bramce gospodarzy.

Pechowo jednak przegrali. Myślę, że jak Karłowice utrzymają ten skład to w przyszłym sezonie powinni awansować do A klasy. Słowa uznania za ambicję należą się też zespołowi z Wójcic. Pomimo, że na boisku było tak duże zaangażowanie i były dwie czerwone kartki to mecz był prowadzony fair. Nie było złośliwych fauli. Zawodnicy obu drużyn po każdym starciu podawali sobie ręce. Tego dnia pooglądałem to co w sporcie najpiękniejsze.

Więcej zdjęć w galerii