Miedź - Cracovia 1-3 (2012-2013) |
wtorek, 11 czerwca 2013 20:00 |
Ostatnia kolejka I ligi zapowiadała się bardzo interesująco. Podobnie było w zeszłym roku. Wtedy byłem na meczu Piasta Gliwice z Zawiszą Bydgoszcz i był to strzał w 10. Był dobry mecz i wielka feta po nim. Tym razem kandydaci do awansu grali na wyjazdach, czyli jakaś feta na rynku odpadała. Wahałem się pomiędzy dwoma meczami. Chciałem pojechać do Bytomia na Polonia – Zawisza lub do Legnicy na Miedź – Cracovia. Za Bytomiem przemawiało to, że byłem prawie pewny, że Zawisza awansuje. Za Legnicą z kolei to, że nie byłem nigdy na stadionie Miedzi. Kiedy na kilka dni przed meczem napisał do mnie Rafał ze strony rafalontour.blogspot.com, że jedzie na Miedź – Cracovia, to zdecydowałem się też na to spotkanie. Warto było. Przez to, że długo nie mogłem się zdecydować, na który mecz pojadę, to nie miałem akredytacji, a bałem się, że mogą mnie nie wpuścić z aparatem na mecz. Będąc już pod stadionem, zadzwoniłem do klubu i okazało się, że od ręki załatwiłem akredytację, za co w tym miejscu składam podziękowanie. Piłkarsko w tej części meczu lepsi byli goście. Już w 3 minucie gola z rzutu karnego zdobył Boljević. 19 minut później w ten sam sposób zdobył drugiego gola. Pod koniec I połowy rzut karny wywalczyli miejscowi, ale Grzegorzewski go nie wykorzystał. Strzelił, jakby nie chciał trafić. To oburzyło miejscowych, którzy skandowali: Piłkarzyki, pajacyki. Na II połowę przeniosłem się na trybunę, bo spodziewałem się jakiś opraw kibicowskich, które chciałem z góry sfotografować. Tam spotkałem Marco, który jest groundhopperem niemieckim, którego już drugi raz spotykam na moim szlaku. Był on jeszcze z dwoma swoimi rodakami. Fani Cracovii otrzymali głośne wsparcie od kibiców Miedzi, z którymi wcześniej bluzgali się. Przez chwilę wydawało się, że mecz może być przerwany, bo miejscowi kibice próbowali sforsować ogrodzenie. Tu również w ruch poszedł gaz. Zamieszanie było w obu sektorach. Dla mnie ewidentnie doprowadziła do niego ochrona. Wiem, że race są zakazane, ale gdzie była ochrona, jak je wnoszono? Jak już je odpalano (nie rzucano nimi), to należało, podobnie, jak na innych stadionach już nie reagować. A tak niewiele brakowało, a mogło dojść do tragedii. Na szczęście sytuacja się uspokoiła. Koło mnie stało dwóch panów, którzy głośno komentowali fatalne zachowanie kibiców Cracovii. Uważali, że ochrona postąpiła słusznie. Jeden z nich mówił, że przez takich kibiców dziecka nie można zabrać na mecz. Jak mu mówiłem, że kibice tworzą widowisko, to patrzył na mnie zdziwiony i mówił, że widowisko jest na murawie. Jak pokazałem mu niemieckich groundhopperów i powiedziałem, że oni przyjechali oglądać kibiców, to zaniemówił. A jak Marco powiedział, że to security jest nienormalne, to zgłupiał całkiem. W pewnym momencie jeden z dziennikarzy krzyknął, że jest awans i piłkarze zaczęli się strasznie cieszyć. Po chwili okazało się, że ten pan wcale nie zna wyniku. Zawodnicy Cracovii byli wściekli. Zaczęli gdzieś dzwonić, by za chwilę dowiedzieć się, że mają awans. Ponownie zaczęli świętować. Najpierw sami na środku boiska, a potem poszli do swoich kibiców. Dla takich chwil, jak ktoś świętuje swój sukces, warto chodzić na mecze. |