Śląsk - Polonia Warszawa 4-0 (2011-12) Drukuj
niedziela, 02 października 2011 23:45

Jedno z ostatnich spotkań na Oporowskiej
W niedzielę 2 października 2011 roku Moje Wielkie Mecze wybrały się do Wrocławia, żeby poznać bliżej tamtejsze piłkarstwo. Postanowiłem zobaczyć minimum dwa mecze. I tylko tyle spotkań pooglądałem. Rano podjechałem na Oporowską, żeby zakupić bilety na mecz Śląska z Polonią Warszawa. Skorzystałem z opcji rodzinnej i za 3 osoby zapłaciłem w sumie 50 zł. Gdybym był sam zapłaciłbym 40 zł. Podaję ceny z trybuny odkrytej. Po zakupieniu biletów wyrobiłem sobie kartę kibica. To na wypadek gdybym kiedyś chciał wybrać się na jakiś hit i zakupić bilety przez Internet. Bilety kupowałem do 5 minut. Wyrobienie karty zajęło mi około 15 minut. Po załatwieniu tych formalności ruszyłem na mecz ligi okręgowej pomiędzy Polonią Wrocław i MKP Wołów. Mecz ten opisuję w innym artykule.
Około 40 minut przed meczem zjawiliśmy się na Oporowskiej. Prawdopodobnie był to przedostatni mecz Śląska na tym obiekcie. Na trybunach zasiadło 8 tysięcy widzów.

Zorganizowanej grupy gości nie było. Staliśmy na obrzeżach trybuny odkrytej. Mieliśmy bilety na miejsca w drugim rzędzie od dołu. Siedząc nic się z tych miejsc nie zobaczy, bo rozwieszone flagi wszystko zasłaniają. Mecz był przeciętny. Prowadzony w wolnym tempie. Do przerwy Śląsk zdobył 2 gole. Pierwszą bramkę zdobył Piotr Celeban, a drugą bezpośrednio z rzutu wolnego Sebastian Mila. Był to tzw. gol do szatni. W I połowie i na początku II był bardzo słaby doping. Gniazdowy skupiał się bardziej na zbliżających wyborach niż nad konkretnym dopingu. Kibice z odkrytej bardzo niemrawo włączali się w doping. To grupa kibiców z krytej próbowała ciągnąć doping. Po paru minutach przenieśliśmy się na trybunę za bramką. Stamtąd bardzo źle ogląda się mecz. Niewiele widać jak coś się dzieje pod drugą bramką. Siedząc nisko powieszone flagi mocno zasłaniają. Po naszych przenosinach doping uległ zdecydowanej poprawie. Był już bardzo dobry. No chyba, że w różnych miejscach stadionu różnie słychać? Trenerskim nosem wykazał się Orest Lenczyk. Kolejne 2 bramki zdobyli zmiennicy, czyli Łukasz Gikiewicz i Dariusz Pietrasiak. Śląsk wygrał więc 4:0 i zachował pozycję lidera. Muszę przyznać, że po kilkunastu minutach meczu nie postawiłbym na taki wynik. Bardziej spodziewałbym się remisu.

W zespole Śląska zagrali: Kelemen, Socha, Celeban, Fojut, Pawelec, Sobota (Cetnarski), Elsner, Dudek (Pietrasiak), Mila, Madej, Diaz (Gikiewicz). Natomiast w Polonii zargrali: Przyrowski, Todorowski, Jodłowiec, Kokoszka, Sadlok, Bonin (Wszołek), Piątek (Sikorski), Trałka, Jeż, Sultes (Przybecki), Cani. Przed mecze rozdawano kibicom to samo wydawnictwo, które pokazywali mi goście z Niemiec na meczu Polonii Wrocław (o tym opowiadam w opisie tamtego meczu). Przypuszczam, że to samo robiono na innych stadionach. Stąd dziesiątki tysięcy ludzi mogło przeczytać o idei groundhoppingu i Rzeźniku, którego znamy m.in. ze strony www.kartofliska.pl.

Więcej zdjęć w galerii