Wisła Kraków - Jagiellonia 2011 Drukuj
poniedziałek, 04 kwietnia 2011 17:02

Zaledwie po 3 tygodniach znowu zasiedliśmy z Elą na stadionie Wisły Kraków. Tym razem zabraliśmy się z grupą sympatyków futbolu z Nysy. W sumie byliśmy w 7 osób. W tym gronie był Jacek, z którym byłem 3 lata temu na meczu Wisła – Tottenham. Skorzystaliśmy z okazji, że Jacek jechał na ten mecz, który zresztą był hitem kolejki (meczem na szczycie), ponieważ grał lider z wiceliderem. Do tego od kilku dni zapowiadano na niedzielę piękną pogodę. Na trybunach zasiadło prawie 18 tysięcy widzów, w tym grupka kibiców Jagiellonii, choć oficjalnie na Wiśle nie są wpuszczani kibice gości. Jednak Jaga to niedawna zgoda Wisły, stąd bez problemu jej kibice mogli przebywać na tym meczu.

 


Sam mecz trochę rozczarował. Jak na taki hit to nic rewelacyjnego się nie działo. Było to przeciętne ligowe spotkanie. Początkowo inicjatywa należała do gości. Ale z ich przewagi nic nie wynikało. W 26 minucie bramkę zdobyli Wiślacy, a konkretnie niedoceniany wcześniej Kirm.

Od tej pory mecz był wyrównany, ale groźniejsze akcje przeprowadzała Wisła. W 63 minucie Genkow zdobył drugą bramkę, która padła po ewidentnym błędzie obrońcy Jagiellonii. Pod koniec meczu przed szansą zdobycia bramki stanął Frankowski, który jednak nie wykorzystał rzutu karnego.

W ten sposób na miano MVP meczu zasłużył bramkarz Wisły Sergei Pareiko. Przed meczem bardziej liczyłem, że na takie miano zasłuży Sandomierski. Uważam go za najlepszego polskiego bramkarza polskiej ligi. Myślałem, że Wisła będzie często groźnie atakować, a on potwierdzi swoje duże umiejętności. Wisła nie stwarzała tak wielu sytuacji, ale do niego nie można mieć pretensje za puszczone gole.

W zespole Wisły zagrali: Pareiko, Cikos, Jaliens, Chavez, Paljic, Małecki (Siwakow), Sobolewski, Jirsak, (Wilk), Melikson, Kirm, Genkow (Rios). Natomiast jagiellonię reprezentowali: Sandomierski, Thiago Cionek, Skerla, Arzumanjan, Norambuena, Kupisz, Kascelan (Radecki), Grzyb, Lato (Makuszewski), Frankowski, Sotirovic (B. Pawłowski). Przed meczem kibice Wisły ciepło powitali Frankowskiego, a wręcz entuzjastycznie Marka Zieńczuka, który przyjechał w charakterze widza na ten mecz. Wysoki poziom zaprezentowali kibice Wisły, którzy tradycyjnie prowadzili dobrze zorganizowany doping. Nie podobały mi się ich słowne ataki w stosunku do „pikników” za rzekome małe zaangażowanie ich w doping.

Siedzieliśmy na dole sektora F, czyli prawie w młynie.
Utrudniony mieliśmy powrót do domu, bo na ulicach Krakowa były duże korki i nie wynikały one tylko z racji rozegranego meczu. Na uwagę zasługuje sprawne wyrabianie kart kibica. Wystarczy na to 5 minut.

Więcej zdjęć w galerii.