SFC Opava - Slavia Orlova 3-0 (07.06.2014) |
niedziela, 08 czerwca 2014 13:36 |
Jak tu nie jechać na mecz, który ma się odbyć 65 km od twojego domu, a gra w nim drużyna, która będzie świętować awans do wyższej ligi. Do tego jej kibice uchodzą za czołowych w Czechach. W Krnovie Slezsky Opava podejmowała Slavię Orlova. Nigdy wcześniej nie byłem na tym stadionie. Liczyłem, że Opava będzie świętować powrót do II ligi skoro to był ich ostatni mecz u siebie. Grają w Krnovie, bo na swoim stadionie prowadzą jakieś prace. Mecz ten zapowiadał się „ciekawie”, bo ogłoszono, że bilety będą mogli kupować tylko mieszkańcy powiatów Opava i Bruntal. Myślałem, że to zapowiada straszny najazd fanów Opawy i Śląska. Kiedy przejechaliśmy z Elą granicę w Trzebini natychmiast zatrzymała nas policja. Było chyba 8 policjantów. Myślę, że chcieli zatrzymywać ewentualnych kibiców Śląska Wrocław, którzy są zaprzyjaźnieni z fanami Opawy. Stadion w Krnovie bardzo mi się spodobał. Wzdłuż boiska jest kryta trybuna. Za całą trybuną są pomieszczenia (knajpa, szatnie itp.). Na trybunach zasiadło 881 widzów. Najwięksi fanatycy siedzieli naprzeciwko trybuny krytej. Wywiesili bardzo duży napis, w którym protestowali przeciw temu, że ostatni mecz w Mikulovicach przeniesiono na wtorek. Też mnie to wkurzyło, bo od dawna planowałem to spotkanie, a we wtorek nie będę mógł pojechać, a mam do Mikulovic niewiele ponad 20 km. W I połowie dopingu nie było. Protestowano. Krzyczano tylko: Cesky fotbal pro fanousky. W II połowie doping już był. Kryta trybuna nie włączała się do niego.
Podczas meczu kelnerki rozebrane do biustonoszy roznosiły w koszyczkach piwo. Obroty miały duże. Nie wiem, czy piwo było tak dobre, czy zwyciężyła chęć rozmowy z tak ubraną dziewczyną.
@MojeWielkieMecz |