Zagraniczny trener potrzebny natychmiast Drukuj
poniedziałek, 25 marca 2013 18:37

Jutro Polska reprezentacja pokona San Marino. Może 1:0, a może 10:0. Wtedy wszyscy zapomną o klęsce z Ukrainą i zaczną przeliczać nasze szanse na awans do Brazylii. Tymczasem to będą złudne marzenia. Nawet jak awansujemy, co jest mało prawdopodobne, to tam przeżyjemy kolejne rozczarowanie. Trzeba już teraz dokonać radykalnej zmiany, a taką byłoby zatrudnienie zagranicznego trenera. Szkoda mi już jest kibiców polskiej reprezentacji, do których i siebie zaliczam. Przed każdym meczem naszej kadry musimy tłumaczyć malkontentom, że tym razem będzie dobrze.

Po meczu trudno nam już cokolwiek dobrego powiedzieć. Tak było w eliminacjach do ostatnich MŚ. Potem było polskie EURO, które skończyło się klęską. Te eliminacje są już prawie przegrane. A miało być inaczej. Mecz z Ukrainą był tragiczny w wykonaniu naszych zawodników. 30 minut dobrej gry to za mało. Za Smudy na EURO potrafiliśmy dobrze grać 45 minut. Nie po to zmienialiśmy trenera, żeby było gorzej. I właśnie największy błąd popełniono wybierając Polaka na nowego selekcjonera. Nie mam nic do Fornalika. Jest zapewne jednym z lepszych polskich trenerów, ale niestety my nie mamy trenerów na poziomie, który wymagamy od naszej reprezentacji. Ktoś powie, że po porażce, to każdy jest mądry. Tymczasem ja tak uważam od początku. Kiedy trwała dyskusja na temat tego, kto zastąpi Smudę, napisałem artykuł pod tytułem: „Wyścig żółwi, czyli dlaczego jestem za trenerem zagranicznym” TUTAJ. Ze względu na to, że pod wieloma myślami nadal się podpisuję, to w artykule tym będę używał gotowych fragmentów tamtego tekstu.
Myślę, że Panu Fornalikowi trzeba z klasą podziękować i zatrudnić trenera zagranicznego, który coś już osiągnął. Mam na myśli trenera, który prowadził dobre reprezentacje i pracował w jednej z 5 najlepszych lig w Europie. Wierzę, że taki fachowiec, jak Zbigniew Boniek, zapewne to dostrzega. My potrzebujemy takiego trenera, który  osiągnie maksimum, jakie z tymi zawodnikami można osiągnąć. Wiadomo, jakich mamy piłkarzy. Trudno oczekiwać, że na najbliższej imprezie zdobędziemy medal. Ale zakwalifikowanie się do niej i wyjście z grupy, to już byłby wynik. Dla polskiego trenera jest to za trudne zadanie, bo polscy trenerzy są słabsi od polskich piłkarzy. Polscy piłkarze grają w zagranicznych klubach (niekiedy bardzo dobrych), a polscy trenerzy pracują tylko w polskich klubach. Czy ktoś słyszał o zainteresowaniu polskim trenerem wśród klubów angielskich, hiszpańskich, włoskich, niemieckich? No dobra, nie przesadzajmy. Może kluby czeskie, słowackie, ukraińskie zatrudniają naszych fachowców? Nie znam takich przypadków. W I ligach mamy po jednym trenerze w USA (było dwóch), Szwajcarii, w Arabii Saudyjskiej i na Litwie. Nasz były selekcjoner prowadzi ostatni zespół II Bundesligi. Mamy też trenera w II lidze rosyjskiej. I koniec. Jest tylko jeden polski trener, który ma większe doświadczenie międzynarodowe. Jest to Henryk Kasperczak. Jednak on w ostatnich latach wszystko przegrywał (Wisła Kraków, Górnik Zabrze), stąd nie widzę go na tym stanowisku.
Oczywiście cenię wielu polskich trenerów pracujących w polskich ligach. Jednak porównanie polskiej ligi z piłką międzynarodową, to jak porównanie wyścigów maluchami z formułą 1. Polscy trenerzy prowadząc polskie kluby uczestniczą w „wyścigach żółwi”. W ostatnich dwóch sezonach nastąpiło wyrównanie w dół w czołówce polskiej ligi. Można stracić mnóstwo punktów i zakwalifikować się do europejskich pucharów. Mając słabą całą rundę można wygrać ligę. Zawodnicy naszych drużyn ligowych biegają zdecydowanie mniej od ich kolegów z lepszych lig. Trenerzy wiedząc to opracowują taką taktykę, żeby wygrać biegając tyle, ile zawodnicy mogą (a może chcą). Smuda mówił, że nic by nie zmienił w przygotowaniach do EURO. On tak uważał, bo jego reprezentacja długimi momentami prezentowała poziom zdecydowanie wyższy od tego, co grały jego drużyny w lidze. A że inne drużyny prezentowały poziom dużo wyższy on już nie widział.
Po meczu z Ukrainą Fornalik powoływał się na statystyki i udowadniał, że nie byliśmy gorsi od Ukrainy. On był zadowolony z gry naszej reprezentacji, zwłaszcza przez 30 minut I połowy. Nie dziwię mu się. Przecież Ruch Chorzów, z którym odnosił największe sukcesy, nie grał na co dzień, tak jak kadra przez te 30 minut. Dlatego trener był zadowolony. Waldemara Fornalika podziwiam za jego wyniki w Ruchu. Mając słabego „żółwia” przygotował go na tyle, że Ruch dwukrotnie wywalczył prawo gry w europejskich pucharach. Za Fornalika  Ruch (czytaj: polska piłka ligowa) został całkowicie obnażony przez Austrię Wiedeń. W tym sezonie był bez szans w walce z Viktorią Pilzno. Fornalika już wtedy w klubie nie było.
Słabością polskich trenerów jest to, że ze względu na brak osiągnięć międzynarodowych nie będą autorytetami dla piłkarzy grających w zagranicznych klubach. Zawodnicy Borussii, Arsenalu, Bordeaux itp. od razu wyłapią wszelkie braki warsztatowe trenera. Oni będą nieufnie patrzeć na jego pomysły, które będą nawet dobre, jeśli z czymś takim jeszcze się nie spotkali. Jeśli Wengerowi powie Szczęsny, że coś zalecił mu  Fornalik, to ten zapyta, a kto ko jest. Trener reprezentacji musi być dla zawodników autorytetem. To nie są czasy, że w reprezentacji grali tylko zawodnicy polskiej ligi i każdy trener reprezentacji był dla nich mistrzem. Dzisiejsi zawodnicy porównują trenerów. A wielu z nich pracuje z najlepszymi. Trener kadry to nie tylko selekcjoner . To również psycholog. Człowiek dokształcający się w dziedzinie komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Znający dobrze mowę ciała. Potrafiący wpływać na innych tak, żeby ci tego nie dostrzegali. Nie może być tak, że on mówi do zawodników, że mogą wygrać, a jego mowa ciałem pokazuje, że on w to nie wierzy. Nie może być też tak, że trener podświadomie boi się gwiazd, bo wie, że ze swoimi osiągnięciami trenerskimi nie zbliża się nawet do osiągnięć swoich zawodników. Gwiazdy Borussii przyjeżdżając na kadrę muszą czuć, ze coś się od trenera nowego uczą.
Polscy trenerzy są przeciwni trenerom zagranicznym, bo to powoduje, że oni nie mają perspektyw awansu na stanowisko trenera reprezentacji. Dlaczego żaden polski trener nie mówi, że jego celem jest praca w dobrej lidze? Każdy młody polski zawodnik ma takie marzenie. Trener nie.
Dużo większe sukcesy odnosimy w męskiej siatkówce. Polscy trenerzy prowadzą kluby w PlusLidze, która jest III ligą świata. Polscy trenerzy odnoszą sukcesy w europejskich pucharach. Mają doświadczenie w pracy z zagranicznymi drużynami. A jednak od wielu lat zagraniczni trenerzy prowadzą polską kadrę, która robi systematyczne postępy. A przecież i siatkarze zaliczają niekiedy nieudane starty. Generalnie reprezentacja siatkarska robi systematyczne postępy.
Niech więc działacze PZPN skupia się nad poszukaniem dobrego trenera zagranicznego.
Osobnym tematem są nasi piłkarze, którzy na co dzień dobrze grają w dobrych ligach, a jak ubiorą polskie barwy, to prezentują się dużo gorzej. Myślę, że oni potrzebują fachowca, któremu zaufają, a który z nich zrobi zespół. Może nawet niektórym podziękuje.

Artykuł ten opublikowałem też na przegladligowy.com TUTAJ