Po meczach Dukla – Sigma i Viktoria Zizkov – FK Trinec, przyszła pora na ostatni mecz naszego dwudniowego pobytu w Pradze. Tym razem mieliśmy się udać na Generali Arena, gdzie Sparta Praga podejmowała FK Jablonec. Ten mecz zapowiadał się najciekawiej, ponieważ oba te kluby reprezentują Czechy w europejskich pucharach. Do tego Sparta ma podobno jednych z najlepszych kibiców w Czechach. Upał tego dnia był rekordowy, stąd nie chcąc zwiedzać w takich warunkach, już 3 godziny przed meczem zajechaliśmy na parking naprzeciwko stadionu. Termometr w moim samochodzie pokazywał 43 stopnie, co jest jego rekordem, bo on pokazuje temperaturę, jakby w cieniu.
Film pokazuje ciekawy stadion Viktorii Zizkov i panującą na nim atmosferę podczas meczu 2. ligi z FK Trinec. Jest jedna z bramek i polewanie dla ochłody kibiców gospodarzy.
Zgodnie z wieloletnią tradycją, o dość nietypowej porze swoje mecze rozgrywa Viktoria Zizkov. Zespół ten gra w niedziele o 10.15 rano. Powoduje to, że większość groundhopperów przyjeżdżających do Pragi melduje się na eFotbal arena, bo o tej porze czołowe zespoły Pragi nie grają. Tego dnia startowała 2. liga czeska. Viktoria podejmowała beniaminka FK Trinec. Stadion ten jest ciekawie położony. Jest dosłownie wciśnięty pomiędzy bloki.
Wreszcie przyszła pora na groundhopperską wyprawę do Pragi. Mecz Dukli Praga z Sigmą Ołomuniec był pierwszym z trzech, jakie mieliśmy w ciągu dwóch dni zobaczyć w stolicy Czech. Po całym dniu zwiedzania w ponad trzydziestostopniowym upale przyszła pora na wizytę Na Julisce. Samochód zostawiliśmy pod akademikiem, w którym spaliśmy, bo obawiałem się , że stracę miejsce parkingowe i nie będę miał gdzie go postawić. Nawigacja pokazała nam, że pieszo mamy 1300 metrów. Okazało się, że jechaliśmy dwoma autobusami. Jednym 1 przystanek, a drugim 2. W tym drugim usłyszałem dwóch Niemców. Od razu zapytałem ich czy są groundhopperami.
Jadąc na mecz Pucharu Czech do Jesenika nie spodziewałem się, że spotkam tam dziwny, ale równocześnie bardzo ciekawy stadion. FK Jesenik gra na 6. poziomie rozgrywek w Czechach, a na jego stadionie są koło siebie 3 fajne boiska, z tego jedno ze sztuczną murawą. Bardzo ciekawa jest wysoka trybuna, która nie pasuje do żadnego z tych boisk. Jest ustawiona pomiędzy nimi, ale zarazem za ich bramkami.
W ostatnią niedzielę byłem na meczu w czeskich Mikulovicach. Byłem tam już kilka razy na meczach. Ale tym razem pierwszy raz pojechałem na mecz drużyny B. Gra ona w najniższej czeskiej lidze. Gościła Sokol Stara Cervena Voda. Na meczu było 110 widzów. Czynne były wszystkie punkty gastronomiczne. Nie było biletów i programów. Na meczu wypiłem pół litra Kofoli i zjadłem bucek (boczek). Zapłaciłem za to 45 koron (około 8 złotych), czyli nie tak dużo.
W 7. lidze czeskiej trafiliśmy na mecz derbowy, który był zarazem meczem na szczycie, bo zagrały drużyny zajmujące II i III miejsce. Stomix Žulová podejmował Dynamo Javornik. Na stadionie pojawiło się około 230 widzów. Oglądali oni ten mecz tak, jak robią to Czesi w niższych ligach, czyli pijąc piwo i kofolę i zajadając grillowane specjały. Wielu z nich, jak na festynie, siedziało przy stołach. Dużo było kobiet.
Kiedy wszyscy normalni miłośnicy piłki nożnej oglądali szlagierowy mecz Legii z Lechem, to redakcja Moich Wielkich Meczów, po zobaczeniu I połowy tego spotkania, ruszyła na mecz ligi czeskiej. Był to mecz najniższej ligi (8. level). Do tego zagrały w nim zespoły zajmujące 11 i 12 miejsce, czyli takie, które wyprzedzały tylko dwie drużyny. Skąd wybór tego „szlagieru”? Chciałem zobaczyć jakiś mecz w Czechach, a jak się okazało, że w odległości 2 km można zobaczyć dwa mecze, to z tej okazji skorzystałem. TJ Skorosice podejmowało Jiskrę Velka Kras.
Do Orlovej na mecz przyjechaliśmy na zaproszenie Bronislava, który jest działaczem tamtejszego podokręgu piłkarskiego. Tego dnia przeciwnikiem miejscowej Slavii był Trinec, który jest liderem czeskiej III ligi. Slavia to typowy zespół środka tabeli, któremu nie grozi ani awans ani spadek. Kiedy o 10.00 znaleźliśmy się pod stadionem, to czekał już tam na nas nasz gospodarz. Mecz rozgrywano o nietypowej w Polsce porze, bo o 10.15. Przywitała nas niezbyt ładna pogoda, bo siąpił drobny deszczyk.
W ramach wspomnień z wakacji dziś udostępniłem film z wyprawy na mecz Bokelj Kotor - OFK Bar. Oprócz fragmentów meczu II ligi czarnogórskiej starałem się pokazać urokliwość tego kraju.
Studio filmowe MojeWielkieMeczeTV pracuje pełną parą. Tym razem udostępniam skrót meczu, jaki oglądaliśmy latem 2012 roku w Czarnogórze, Mornar Bar - Jedinstvo Bijelo Polje.
Na meczu Bokelj Kotor - OFK Bar (II liga Czarnogóry) mocno zdenerwowałem kibica, którego z równowagi wyprowadziło to, że uznał, że robię mu zdjęcie. Pomimo bariery językowej słychać, że zbyt przyjaźnie się do mnie nie zwraca.
Wczoraj zaliczyliśmy wizytę na stadionie FC Hradec Kralove. Powody, że wybraliśmy się tam były 3: nie byliśmy nigdy na tym stadionie, liczyliśmy na niezły doping kibiców obu drużyn i chcieliśmy zobaczyć, jak gra Slovan Liberec, który wygrał ligę w poprzednim sezonie. Do Hradec Kralove przyjechaliśmy 3 godziny przed meczem. Najpierw pozwiedzaliśmy trochę. Dość ładne jest tam centrum. Godzinę przed meczem przyjechaliśmy na stadion.
Pirotechniczny mecz w Opawie Moje Wielkie Mecze w pełnym (dwuosobowym) składzie wybrały się do czeskiej Opawy. Tym razem postanowiliśmy pooglądać tylko jeden mecz, a resztę czasu przeznaczyć na zwiedzanie miasta. Nie wiedziałem wcześniej, że to tak ładne miasto. Osobom mieszkającym blisko Opawy polecam turystyczny lub groundhopperski (piłkarski) wypad do tej miejscowości. Tego dnia Opawa gościła spadkowicza z I ligi czeskiej, czyli zespół Bohemiansu Praga. Tego prawdziwego, bo w II lidze czeskiej oficjalnie grają 2 zespoły o nazwie Bohemians Praga. Jak widać nie tylko w Polsce może dochodzić do absurdalnych sytuacji.
Pierwszoligowe spotkanie Mogren Budva – Celik Niksic było naszym ostatnim meczem w Czarnogórze. Wcześniej byliśmy na 2 meczach. Nie widzieliśmy na nich goli i dopingu. Kiedy zobaczyłem stadion w Budvie straciłem nadzieję, że będzie tu inaczej. Trybuny to przenośne konstrukcje stojące naprzeciwko siebie. Okazało się, że da się na nie wejść. Z obrzydzeniem stwierdziłem, że ludzie załatwiają tam swoje potrzeby fizjologiczne. Stąd nie można było chodzić po ziemi, żeby w coś nie wdepnąć. Mecz miał być o 17.00. Żadnego plakatu nie znalazłem. Strony internetowej też. Do tego mieliśmy jeszcze jeden problem.
Na drugi dzień po meczu w Barze zaplanowałem wyjazd do Kotoru. Tam miał się odbyć mecz drugoligowy, w którym Bokelj Kotor miał zagrać z OFK Bar. Po meczu, który widziałem dzień wcześniej, nie liczyłem, że zobaczę coś wyjątkowo ciekawego. Do Kotoru miałem z Baru 90 km. W przewodnikach wyczytałem, że Kotor jest najładniejszym miastem Czarnogóry, a w całej byłej Jugosławii ustępuje tylko Dubrownikowi. Korzystając z komunikacji autobusowej udaliśmy się do tego miasta. Po przyjeździe poszedłem do jakieś prywatnej agencji turystycznej, która mieści się na dworcu autobusowym. Siedzący tam pan stwierdził, że nie ma planu miasta i nie wie gdzie jest inna agencja turystyczna. Kiedy spytałem się, gdzie znajduje się stadion Bokelj Kotor, pan stwierdził najpierw, że nie wie, a po chwili, że gdzieś 20 km od dworca.